Jeszcze przed wojną turystyka na Kubie była najważniejszą, obok przemysłu cukrowego, gałęzią gospodarki. Już w latach 30. XX wieku w Varadero w klubie golfowym du Ponta można było wynająć apartament i pograć w golfa. W latach 50. dochody z hoteli, klubów, parków rozrywki i restauracji przewyższyły wpływy z innych branż gospodarki. Wtedy to właśnie do Hawany wpływały statki pełne turystów. Bogaci Amerykanie przyjeżdżali tu, by bawić się w kasynach i spędzać upojne noce w licznych kabaretach i nocnych klubach.
Obecnie, w XXI wieku, pomimo socjalistycznej rewolucji, pośród pieśni sławiących wodza rewolucji i ojca narodu nadal słychać dźwięki salsy. Atrybuty kapitalistów, czyli najlepsze cygara Cohiby , „rozpustne” balety w Tropicanie i turystyka stały się właściwie jedynym źródłem dochodu Kuby! Dzisiaj ta wyspa staje się jednym z najczęściej odwiedzanych krajów.
Hawana
Miasto stało się ważnym ośrodkiem handlowym. Dzięki znaczącej pozycji Hawany w XIX wieku szybko wzrastała liczba jej mieszkańców. Wówczas też nasiliły się tendencje niepodległościowe.
Kres hiszpańskiemu panowaniu położyło zajęcie miasta przez wojska amerykańskie w 1898 r. Hawana stała się stolicą niepodległej, acz pozostającej pod wpływami Stanów Zjednoczonych Republiki Kuby.
W 1959 r. Hawanę opanowały powstańcze wojska Fidela Castro, obalając proamerykański reżim Batisty. Izolacja wyspy oraz gospodarka planowana doprowadziły w efekcie do spadku znaczenia i miasta, i kraju. Hawana straciła dawną pozycję miasta rozrywki, jaką była dla Ameryki przed rewolucją.
Stolica uważana jest za wyjątkową aglomerację. Jak rzadko które miasto obfituje w wiele starych budowli. Większość z nich jest zbudowana z białego wapienia powstałego z koralowców. Ich stan jest opłakany, to po prostu ruiny! Z daleka budynki te to perełki architektury, z bliska zaś wyglądają jak po wojnie. Wiele z okazałych pokolonialnych obiektów zostało zamienionych na gmachy użyteczności publicznej, ministerstwa i muzea. Warunki mieszkaniowe Kubańczyków są żadne. Właścicielem wszystkiego na Kubie jest państwo. Za pieniądze z UNESCO remontuje się stare kamieniczki. Wszystko to oczywiście kropla w morzu potrzeb. Jednak te wyremontowane nie powracają w ręce mieszkańców. Adoptowane zostają na sklepy i hotele.
Mieszkańcy bronią się przed wysiedleniem, wiedzą bowiem, że nie będą mieli już tam powrotu. Nowe miejsce znajdą gdzieś w centrum wyspy bez środków do życia! Nie chcąc demonstrować użycia siły przy turystach, pozostawia się je bez jakiegokolwiek remontu, biorąc mieszkańców na przetrzymanie. Nie dziwi zatem obraz dwóch pięknie odrestaurowanych kamienic z ruiną pośrodku! Kamieniczki te niejednokrotnie grożą zawaleniem, niektóre są podparte drewnianymi belkami. Warunki, w jakich mieszkają ci ludzie, to po prostu koszmar! W starej Hawanie nie ma wody! Jest ona dowożona mieszkańcom!
Kto po raz pierwszy ujrzy to miasto, zapamięta ten obraz na całe życie.
Fasady domów, okna, pałace i rzeźby – wszystko to sprawia wrażenie jakby nie z tego świata!
Hawana jest niepisanym symbolem czegoś wyjątkowego: piękne zabytki przeplatane rozwalającymi się ruinami domów sprawiają wrażenie jakbyśmy oto wrócili po jakieś katastrofie, kataklizmie czy może wojnie.
Hawana to nie tylko zabudowana przestrzeń czy odgłosy. Hawana to ludzie. Miasto pulsuje w rytm latynoskiej muzyki. Tabuny turystów, artyści szukający natchnienia, grajkowie, młodzież i wokół kolorowy i krzykliwy tłum tubylców. Zewsząd dochodzi muzyka, a to gitara, a to trąbka. Muzyka jest wszędzie! Dziwi, skąd ludzie zarabiający po 16 euro miesięcznie znajdują w sobie tyle pogody ducha! Wszyscy tu lubią się bawić. Każdy lokal na Kubie ma orkiestrę. Bez muzyki nie ma tu życia. To ona przede wszystkim rozsławiła Kubę. Jest to kompilacja jazzu amerykańskiego i rytmów murzyńskich. Taki swoisty styl afrokubański. Można powiedzieć, że nie ma jednej Hawany! Sprawia ona wrażenie wielu miast, odmiennych i nieuchwytnych. Za każdym rogiem dzieje się coś innego, za każdym zakrętem możemy spodziewać się niespodziewanego, tam każda ulica tętni swoim własnym, odrębnym życiem. Po ulicach oprócz małych fiatów przemykają stare fordy, mercedesy i chevrolety. Cała ta zbieranina samochodów i innych dziwnych pojazdów adaptowanych na taksówki wygląda jak złomowisko całego świata. To zderzenie wielkich amerykańskich krążowników z lat 50. XX w. z cudami techniki bloku socjalistycznego. Jednakże właśnie to złomowisko ma swój urok – czar dawnej motoryzacji, chromu, niklu, efektownych skrzydełek w zestawieniu z małymi fiatami czy wołgami tworzy swoisty klimat miejsca, którego nie sposób tak naprawdę opisać, a już na pewno nie sposób zapomnieć!
Che
Wszędzie na Kubie, prawie w każdym miejscu, tak jak kiedyś u nas podobizny Lenina tak tam na ścianach widać portrety Che Guevary. Zatem nie można nie poświecić temu „bohaterowi” trochę miejsca. Na Kubie pozostaje on niemal święty, symbolem tego, czym było i czym miało być upadające dziś państwo El Commendante.
Ernesto Guevara Lynch de la Serna – to jego pełna nazwisko – urodził się 14 czerwca 1928 r. w Argentynie. Przydomek „Che” (kumpel), który nierozerwalnie wiąże się z osobą Guevary, zyskał podczas podróży do Meksyku. Tam związał się z grupą emigrantów kubańskich kierowaną przez Fidela Castro. Przygotowywali oni ekspedycję zbrojną na Kubę, by podjąć walkę ze skorumpowanym rządem Fulgencia Batisty. Tuż po wylądowaniu zostali rozbici i tylko kilkuosobowa grupa przedarła się w góry Sierra Maestra. Wobec narastającego buntu społecznego i demoralizacji armii rządowej partyzanci przeszli do ofensywy. Powstańcza kolumna Guevary zaatakowała na zachodzie wyspy, a 2 stycznia 1959 r. Castro wkroczył do Hawany. Fenomen tej postaci, bo chyba można ją w takich kategoriach rozpatrywać, polega na legendzie, jaką na potrzeby rewolucji i stworzenia kultu czczonego bohatera przygotował mu jego przyjaciel Fidel. On to za jego zasługi zbudował mit przyjaciela, mit romantycznego rewolucjonisty. I tak właśnie, zgodnie z założeniami twórcy, postrzega się Guevarę – przez pryzmat romantycznej legendy rebelianta. Ale zapomina się o tym, że przysłużył się reżimowi, który doprowadza kraj do ruiny, więzi za przekonania, głodzi, który trwa na Kubie po dziś dzień.
Wbrew legendzie, gdy w 1967 r. Guevara udał się z kilkudziesięcioma towarzyszami do Boliwii, nie zginął w walce, lecz został rozstrzelany, dzień po wydaniu go przez boliwijskich wieśniaków, przez boliwijską armię. Dziś na tych samych terenach Guevara uważany jest za świętego – nazywa się go Święty Ernesto z La Higuera. W Ameryce Południowej stał się symbolem walki z wszelkimi nierównościami na tym kontynencie. Niewielu jednak wie, że ten prawie „święty wojownik” jest odpowiedzialny za dziesiątki krwawych zabójstw, gwałtów i tortury. „Tchórz, zabójca dzieci” – tak postać El Commendante charakteryzuje Humberto Fontova, autor książki „Fidel; Hollywood´s Favorite Tyrant”.
Mimo to mit Che trwa! Modę na gloryfikowanie go szerzą sami Kubańczycy, czerpiąc z tego niezły dochód! Jego podobizny są obecne wszędzie – na kubkach, breloczkach, koszulkach, obrazach. Wszędzie go pełno! Co więcej, Che zdobywa świat, nawet Madonna na okładce nowego singla „American Life” upodobniła się do Che! Trudno to zrozumieć, jednak marketing rządzi się swoimi prawami i jak widać, można zarabiać na wszystkim i czcić cokolwiek. Byleby tylko wpływało euro.
Ale zostawmy mroczne czasy i El Comendante jego wielbicielom. I zajmijmy się tym, co jest odporne na ideologię.
Varadero
Cała turystyka Kuby oparta jest w zasadzie na Varadero! Tam trafiliśmy również i my.
Miejscowość położona na północnym zachodzie Kuby, na półwyspie Hicacos. Znajdują się tutaj komfortowe hotele, a także twory socjalistycznej architektury. Twory są oczywiście przerabiane, odnawiane i adoptowane! Półwysep ten to inny świat, wstęp tutaj mają tylko turyści oraz sprawdzeni i zweryfikowani przez tzw. komitety blokowe pracownicy hoteli i restauracji. Wjazd na półwysep chroniony jest bramkami jak na autostradzie, przy okazji pobiera się opłatę za wjazd i wyjazd po 2 peso convertible. Tak więc enklawa dobrobytu na Kubie dostępna jest tylko wybranym. Wiele restauracji, ekscytujące życie nocne wypełnione salsą, kluby nocne, markety, morze alkoholu lanego bez umiaru, pełne stoły, atrakcje plażowe to właśnie Kuba, jaką chcieliby mieć jej mieszkańcy! Taką Kubę widzi turysta! style=”float:right;” />Prawdziwy eden! Takie oblicze Karaibów poznajemy, odpoczywając na jednej z najpiękniejszych plaż świata, 20-kilometrowej lśniąco białej, pokrytej delikatnym piaskiem plaży Varadero. Krystalicznie czysta woda, mieniąca się w słońcu wszystkimi kolorami tęczy, zachęca do kąpieli, a wiecznie uśmiechnięty Carlitto donosi coraz to nowe mojito czy cuba libre. Oczywiście nie można zapomnieć o salsie i młodych powabnych Kubankach zachęcających do nauki tańca na plaży. Tuż obok pole golfowe. Majestatyczne palmy i bujna roślinność. Dorzućmy jeszcze wieczorową porą, po doskonałej kolacji, Cohibę smętnie paloną na tarasie, przy kawce lub ze szklaneczką w ręku, szum fal i dźwięki dochodzącej zewsząd muzyki! Czyż nie jest to raj?
W takiej oto scenerii zapominamy szybko, że za szlabanem mieszkają ludzie, którym wyłącza się prąd, racjonuje pożywienie i grozi 4 latami wiezienia za zabicie krowy! Ludzie, którzy mimo wszystko są uśmiechnięci i pogodni!
Warto wiedzieć
Kuba to największa spośród Wysp Karaibskich, ma 1200 km długości i 100 km szerokości. Od północnego wschodu oblewa ją Atlantyk, od południowo-zachodniego wybrzeża – Morze Karaibskie. 6 tys. km linii brzegowej – 280 piaszczystych plaż. Do Kuby należy 4195 przybrzeżnych wysepek.
Język – Oficjalnym językiem jest hiszpański, ale różni się dość znacznie od kastylijskiego. W miejscach turystycznych bez trudu można porozumiewać się po angielsku.
Czas – Przylatując na Kubę, wskazówki zegarka trzeba cofnąć o 6 godzin.
Klimat – Średnia temperatura roczna – 25,5 st. C. Najcieplejszy miesiąc w roku to lipiec, najzimniejszy – styczeń. Temperatura morza – min. 25 st.
Wizy – Polacy nie potrzebują wiz. Dopiero przy wylocie obowiązuje taksa lotniskowa wynosząca 20 USD.
Waluta – Kubańskie pesso: 1 USD = 20 pessos. Walutą obowiązującą turystów są pesso conwerible: 1 euro = 1,4 pesso. Można płacić również kartami kredytowymi, ale na Kubie nie działają karty amerykańskich banków, także tych honorowanych w Polsce. Dlatego warto zabrać ze sobą oprócz kart również i gotówkę.
Kuchnia – Kuchnia kubańska to paleta różnorodności karaibskich: od ryżu z czerwoną fasolą po wieprzowinę, ryby i krewetki. W restauracji kubańskiej obiad dla dwóch osób może kosztować od 20 peso conwertible, w zależności od klasy lokalu.
Wycieczki – Wycieczka po Hawanie ze zwiedzaniem najsłynniejszych miejsc kosztuje ok. 75 peso conwertible. Wynajęcie samochodu; w zależności od marki auta: ok. 75-150 euro. Na 4 osoby wyda się zdecydowanie mniej i zwiedzi się miejsca nieproponowane przez przewodników. Warto za niewielką opłatą dogadać się z przewodnikiem indywidualnie. W Hawanie obowiązkowo należy odwiedzić plac Katedralny, Kapitol, restaurację Hemingwaya Floriditę, muzeum Havana Club, dom Bacardi, plac Armas i zamek El Morro.
Cygara i rum.
Najlepsze spośród cygar to Cohiba. Jednak tylko prawdziwi znawcy wyczują, że oferuje maksimum lekkości, pikanterii i smaku. Dobrą opinią cieszą się również Montecristo, H. Upman, Corona oraz Romeo y Julieta. Cygara, wciąż skręcane ręcznie, można kupić legalnie tylko w państwowych sklepach lub u osoby zawodowo trudniącej się skręcaniem cygar w hotelu.
Narodowym napojem Kubańczyków jest rum. Ten pozyskiwany w trakcie produkcji cukru alkohol oferowany jest, zwykle pod nazwą Habana Club, w barach hotelowych i sklepach. Najbardziej znaną marką przed przejęciem władzy przez Fidela Castro był rum Bacardi. Szanowana rodzina z Santiago de Cuba, niewiele obiecując sobie po socjalizmie Castro, w popłochu uciekła w roku 1959 do Puerto Rico, kontynuując tam produkcję rumu, już na własny rachunek.
Daiquiri: 80 ml rumu, sok z połowy cytryny, 1 łyżeczka cukru do posypania lodu. Niektórzy dodają jeszcze odrobinę maraschino, a Hemingway sok z cytryny zastępował sokiem z grejpfruta.
Mojito: podstawa taka jak w daiquiri, do tego woda sodowa, kostka lodu i świeża gałązka mięty.
Ron Collins: podstawa taka jak w daiquiri, do kostek lodu i wody sodowej dodaje się plasterek cytryny lub wisienkę koktajlową.
Cuba libre: 80 ml rumu zalewamy duże kostki lodu, uzupełniamy to colą i odrobiną soku z cytryny.
Golf
Pole usytuowane jest na powierzchni 61 ha, par 72, zawiera: 5 dołków par 5, 5 dołków par 3, pozostałych 8 ma par 4, łączna długość farwayów 6269 m.
Połączono tu trzy style projektowania pól:
1. Klasyczny – gdzie szerokie farwaye są naturalnie ograniczone drzewami, z szerokim i prostym dostępem do greenów.
2. Nowatorski i utrudniony – z dość wąskimi farwayami, z mocno chronionymi greenami przez duże i bunkry oraz rozległe wody. Ciekawostką jest to, że pole golfowe Varadero ma kilka jezior słonej wody, które są połączone bezpośrednio z morzem.
3. Dołki typu links – umieszczone tuż obok morza, biegnące wzdłuż linii brzegowej, adoptujące ocean jako przeszkodę w grze.
Z powodu położenia pole jest podzielone na dwa różne obszary. Pierwsza dziewiątka jakby nieco łatwiejsza od drugiej, na której dołki: 11., 15., 16., 17. i 18. stanowią spore wyzwanie, kryjąc czasami zaskakujące przeszkody. Takie rozwiązanie konstrukcyjne pozwala golfistom na stosowanie wielu technicznych elementów gry.
Driving o długości 300 m pozwala na swobodne trenowanie długich uderzeń.
Domek klubowy, w którym znajduje się recepcja, jest mało okazały. Jest tam sklep i bar na piętrze. Ceny w sklepie są wysokie, a towar miernej jakości. Radzimy zabrać ze sobą rękawiczki i piłeczki. Zamiast klubowego baru polecamy oddaloną dosłownie o 50 m restaurację z pięknym widokiem w Xanadú” Mansion. To oczywiście dla golfistów niebędących gośćmi hotelu Las Americas oddalonego około 100 m od pola. Będąc gościem w tym hotelu, ma się zdecydowanie mniejsze opłaty za pole, jeżeli wnosi się je za pomocą recepcji! Płacąc za pośrednictwem hotelu, na 18 dołków wydamy tyle, co za 9 dołków opłacanych na polu! Niestety nie można w hotelu wykupić tylko dziewiątki. Zatem kupując pełne green fee w hotelu, płacimy to, co na polu za 9 dołków. Z uwagi na temperatury polecamy dzielenie gry na dwie dziewiątki. Można zagrać np. pierwszych 9 rano i drugich po południu. Nie można jednak tego podzielić na dwa dni.
Opłaty należy czytać tak jakby były podane w euro, za 100 euro otrzymamy 104 CUP (pesso conwertible – to taki twór jak kiedyś u nas bony PKO), więc można przyjąć, że jest to wymiana prawie 1:1!
Podstawowe ceny: 18 dołków – 70 pesso conwertible
9 dołków – 48
wypożyczenie kijów – 30
melex – 30
wiaderko piłek treningowych – 6
lekcja 45 min. – 20
XANADU MANSION DOM KLUBOWY
Xanadu Mansion House Club pola golfowego został zaprojektowany przez architektów Covarrocasa i Govantesa w czerwcu 1927 r.
Właścicielem tej posiadłości był French American milioner Irenee Dupont de Nemours. Był on przedstawicielem tego pokolenia, które przejawiło największe zainteresowanie Kubą. W roku 1927, w wieku 49 lat, postanowił przejść na emeryturę i zaczął rozglądać się za spokojnym miejscem na resztę życia. Jak wielu Amerykanów znalazł to swoje wymarzone miejsce na Kubie. Nabył 180 ha ziemi na Hicacos Peninsula za 90 000 peso. Tereny te były przeróżnie ukształtowane. Do budowy swojego domu marzeń Dupont de Nemours wybrał niepowtarzalne skaliste wzgórza San Bernardino, skąd rozpościerał się przepiękny widok na ocean.
Czteropiętrowa rezydencja, z jedenastoma sypialniami, trzema dużymi tarasami i siedmioma balkonami została nazwana Xanadu – na cześć legendarnego wojownika i zdobywcy Kubla Khana opiewanego przez angielskiego poetę Samuela Taylora. Według legendy Xanadu była prawie rajską doliną dobrobytu w starożytnym królestwie Tartars, rozciągającym się od Azji Środkowej, poprzez zachodnie Chiny aż po część Rosji.
W 1932 r. Dupont zainstalował tam największe na ówczesne czasy prywatne organy w Ameryce Łacińskiej, warte całe 11 000 dolarów! Całość budowy zamknięto kwotą
1 300 000 dolarów i zakończono ją 30 grudnia 1930 r.
Posiadłość Duponta urosła do 1328 akrów, pokrywając część dzisiejszego miasta Cardenas. Stworzono przepiękne ogrody palmowe z kwiatami oraz bananowcami,
drzewami awokado i papai. Sprowadzono nawet papugi i kakadu, by upodobnić to miejsce do tropikalnego raju.
Chociaż architekt Herbert Strong zaprojektował pierwsze pole golfowe z 18 dołkami, to później zbudowano tylko 9 dołków zaprojektowanych przez Sim Cuthrie.
Pierwsze cztery dziury zbudowano, wykorzystując naturalne ukształtowanie terenu, następne wymagały dużych prac ziemnych. Budowę rozpoczęto w roku 1933. Wkrótce po ukończeniu pole zostało zniszczone przez huragan. Odbudowano je w 1936 r.
Pole golfowe było własnością firmy Penas de Hicacos SA. Oryginalny był pomysł tworzenia klubu golfowego z wyłącznym członkostwem.
Opłata za 9 dołków wynosiła 1 dolara, z czego połowa przeznaczona była na potrzeby klubu, a reszta – szkoły średniej.
W marcu 1957 r. Dupont odwiedził Xanadu po raz ostatni. 12 grudnia 1963 r. Xanadu otwarto jako Las Americas Restaurant. Gościem honorowym na otwarciu była radziecka astronautka Walentyna Tierieszkowa. W tym samy dniu, kiedy goście bawili się na inauguracji, w USA w wieku 85 lat zmarł twórca Xanadu i prawowity właściciel Irenee Dupont de Nemours.
Więcej zdjęć z tej podróży można obejrzeć w naszej galerii. https://www.golfpl.com/galerie/nggallery/turnieje/kuba