Max drugi, Nilbrink zwycięzcą
Nawet gdyby Max Sałuda zagrał wszystkie trzy rundy równo (a było dwa razy po 71, raz 74) to i tak nie miał szansy na zwycięstwo. Paul Nilbrink, były triumfator Szczecin Open tylko pierwszego dnia dał się pokonać. Rewelacyjny wynik Benjamina Ludwiga minus 3 (69) i Andrew Turnera 70 uderzeń, dały jednodniowych liderów. Następnego dnia Ludwig przeżył katastrofę i przestał się liczyć. Nilbrink jako jedyny z wąskiej czołówki w drugiej rundzie poprawił swój wynik o jedno uderzenie (na 70) i został samodzielnym liderem. Turner był drugi z 1 uderzeniem mniej, niż Max Sałuda. Reszta stawki już wyraźnie odpadła.
Ostatnia runda została rozegrana przy znakomitej pogodzie, jednak tylko Nilbrink osiągnął wynik poniżej 70 uderzeń, po 71 zagrali Sałuda, Bronson i znowu Ludwig. Ale tylko Max mógł z tym wynikiem powalczyć… o drugie miejsce. Nilbrink miał znakomity początek i przez kilka dołków utrzymywał wynik na minus 5! Jednak obaj liderzy popsuli ostatni dołek. Max po wygraniu 17 (birdie), ostatni drajw posłał w wodę. A Nilbrink drugim uderzeniem wylądował w rowie przed greenem osiemnastki. To był jego jedyny dubel w całym turnieju! Bez problemu więc obronił pierwsze miejsce, drugie zaś – po drugim dublu w tej rundzie – stało się łupem Maksa Sałudy. Trzecie miejsce zajął Turner. Szkoda , że na finał nie pojawili się ani dziennikarze, ani nawet przedstawiciele tytularnego sponsora turnieju. Może za rok?