Polsko-niemiecki biznes i golf
Prawie 200 menedżerów, przedsiębiorców, polityków i dziennikarzy z Polski i Niemiec spotkało się podczas trzeciej edycji polsko-niemieckiego turnieju golfowego Berlin-Polska Cup 2009.
Trzecia już taka impreza odbyła się 29 maja na polu golfowym Berliner Golf & Country Club Motzener See i tradycyjnie przyciągnęła także przedsiębiorców i miłośników golfa ze Szczecina. Na turnieju jak co roku pojawili się szefowie i menedżerowie polskich firm prowadzących działalność w Niemczech oraz niemieccy przedsiębiorcy, którzy zainteresowani są polskim rynkiem.
Turniej rozgrywany w przyjaznej formie Texas Scramble wygrała para Dietmar Rochnow i Frank Weber z wynikiem 65 pkt, którzy wyprzedzili Dagoberta Sabowa (grał sam, 63 pkt) i zespół w składzie Hans-Jrg Otto i Pedro Wolfgang Bamberg (54 pkt). Gra toczyła się według punktacji stableford netto.
I to tyle pochlebnej relacji odnośnie tego turnieju. Z założenia w turnieju pary miały być polsko- niemieckie. Jak widać w czołówce są same „rdzennie polskie” nazwiska. Nie chcąc nikogo posądzać o jakieś niecne zamiary, zwróćmy tylko uwagę na fakt iż wygrała para która według wszelkich oznak w golfa raczej grać nie potrafi. Handycapem 54 legitymuje się właściwie nowicjusz i to taki warunkowo dopuszczony do gry, aby być może nie robić mu przykrości!? Zwycięska para miała łącznie hcp 108! I nic dziwnego że wygrali, trudno z takim hcp. nie wygrać, zakładając oczywiście, że wiedzieli co robią i robią to zgodnie z regułami. Klucz parowania drużyn pozostawiamy bez komentarza, może żeby nie burzyć odwiecznej przyjaźni polsko-niemieckiej. Doliczyliśmy się także min. 4 osób które w teksasie grały same! Organizator w tym przypadku obsługa pola (odpowiedzialna za organizację golfową) nie zadała sobie trudu sprawdzenia kto przybył a kto nie. Mało tego że nie sprawdzili to jeszcze zarzekali się że partner odebrał już kartę i będzie czekał na tee, oczywiście innym niż to wcześniej wyznaczone. Hm może się przestraszył i uciekł? Nie wiadomo bo go nie było! Nie było też informacji co w takim przypadku ma zrobić, pozostawiony na lodzie gracz. Efektem tej znanej na świecie „ niemieckiej dokładności” było samotne granie w teksasie niektórych pechowców. Drugie miejsce zajął „singiel” oczywiście wiadomej narodowości. Trzecie miejsce i tu niespodzianka zajęła drużyna niemiecka. Od strony golfowej turniej okazał się być porażką. Z tego co wiemy, Pole nie robiło tego charytatywnie więc organizatorom chcącym zachować golfowy charakter imprezy proponujemy poszukać innego pola. Może korzystniej byłoby zrobić po prostu majówkę i zawody w kometkę?
Początkujący golfiści przeszli szkolenie pod okiem trenerów z klubu Motzener See i rywalizowali w konkursach dla mniej doświadczonych graczy. I tutaj jak sądzimy mogli wykazać się zwycięzcy.
Dziennikarze i uczestnicy spotkania zainteresowani rozwojem gospodarczym Brandenburgii zwiedzili budowę jednego z największych lotnisk w Europie – Berlin Brandenburg International. Skądinąd wiemy że przy budowie tego imponującego obiektu nie znajdziemy żadnej firmy spoza regionu Berlina. No bo po co dać zarobić innym. Taką mamy właśnie zjednoczoną Europę. Ale….
Berlin-Polska Golf Cup 2009 tradycyjne zakończył się bankietem, na którym spróbować można było dania kuchni polskiej i niemieckiej. Żeby nie zostać posądzonym o stronniczość przyznajemy że kuchnia była wyśmienita! Pogoda dopisała i jeżeli potraktujemy ten turniej rozrywkowo jako imprezę tylko plenerową – to było miło.
Ku przestrodze.
Wydaje nam się, że organizatorzy takich imprez powinni wziąć pod uwagę zasady obowiązujące w golfie jak i filozofię jaką się ten sport kieruje. Chcąc promować się i nawiązywać do tej szlachetnej gry trzeba pamiętać jakimi zasadami kierują się golfiści i takowe zasady należy stosować. A podstawowa zasada brzmi iż na polu golfowym wszyscy są sobie równi. I o tym przede wszystkim należy pamiętać. By czasami nie ośmieszyć też sponsorów, którzy pewnie chcieli dobrze.
Bo golfiści ocenią to i tak przez pryzmat gry – jaki GOLF taki BIZNES!