To, że golf bywa przekorny, a jego łaska na pstrym koniu jeździ wie każdy golfista. Nasz najlepszy zawodnik Adrian Meronk, który rozgrywa kolejny życiowy sezon, doświadczył ostatnio dotkliwej porażki. Co ciekawe, wpadka przytrafiła mu się po serii świetnych występów. Nie cieszymy się, oczywiście, z niepowodzeń naszego sztandarowego gracza. Tym niemniej nasze własne porażki golfowe możemy zobaczyć teraz w innym świetle.
Tydzień temu Adrian zajął samodzielnie trzecie miejsce w turnieju Dutch Open. Zainkasował ponad 110 tysięcy Euro. W związku z tym, że było to trzecie podium w turnieju „golfowej pierwszej ligi” – DP World Tour awansował do 150 edycji British Open, najsłynniejszego turnieju golfowego na świecie. Z okazji jubileuszu turniej będzie rozgrywany w kolebce golfa na Old Course of St. Andrews w Szkocji, co nadaje mu jeszcze bardziej uroczystego charakteru. Możemy tu mówić o największym sukcesie w historii polskiego golfa. Jeszcze nigdy żaden Polak nie grał w turnieju golfowym tej rangi.
Tydzień po tym wiekopomnym wydarzeniu Adrian Meronk musiał zaakceptować kompletny blamaż w turnieju Porsche European Open. Turniej rozgrywany był nieopodal Hamburga, w miejscu, gdzie Adrian się urodził.
Pierwsza runda turnieju rozpoczęła się słabo, Meronk zagrał aż cztery bogeye do 14 dołka. Eagle na 15-ce nieco poprawił mu humor. Tego jednak, co zdarzyło się na feralnej 17-ce, Par 3 nikt się nie spodziewał. Trzy kolejne piłki Adriana wylądowały w wodzie po lewej stronie greenu. Par zagrany z czwartego uderzenia po doliczeniu regulaminowych kar dał na tym dołku wynik 9 (+6). Od razu przypomniał mi się kultowy film „Tin Cup” gdzie miała miejsce podobna sytuacja, a bohater przebijał wodę do skutku.
Fakt faktem, że pole było trudne, niekorzystne warunki atmosferyczne też nie pomogły, ale taka wpadka graczowi tej klasy po prostu nie powinna się zdarzyć. Ostatecznie dzień zakończył z wynikiem 80 (+8), co dawało mu jedno z ostatnich miejsc.
Następnego dnia Adrian robił co mógł, czwarty wynik dnia 69 (-3) dał awans o pięćdziesiąt miejsc, nie wystarczył jednak do przejścia cuta. W konsekwencji Meronk nie awansował do wielkoszlemowego US Open, co było praktycznie pewne po wcześniejszych sukcesach.
Współczujemy Adrianowi i nie tracimy nadziei na dalsze sukcesy. Golf uczy pokory, może nawet za bardzo. Znajomy instruktor golfa powiedział: „Widzę Adriana jak leży na łóżku, przeżywa te uderzenia po raz setny i nie może uwierzyć, jak to się stało”. Jedną z najważniejszych umiejętności w golfie jest sztuka zapominania o swoich porażkach, tak aby nie miały one wpływu na przyszłe wyniki. Życzymy Adrianowi, aby stało się to jak najszybciej.
Jerzy Dutczak