I po Polonii…

Dwudziesty czwarty raz na polu Amber Baltic w Kołczewie odbył się turniej Polonia Cup!   

Trudno po raz kolejny “inaczej” opisać te same odczucia, mogę więc śmiało napisać to samo co pisałem już wiele razy. Tak jak to, że co roku w sierpniu pole w Kołczewie staje się mekką polskich golfistów z całego świata a Polonia w Amberze to już “kultowe” wydarzenie i miejsce gdzie można spotkać dawno niewidzianych znajomych a także nawiązać nowe przyjaźnie. Atmosfera wakacji, morskie powietrze i golf to niesamowita uzależniająca mieszanka. Kto raz uczestniczył w tym wydarzeniu – wraca. Wraca do widoków budzącego się o poranku pola, do leniwie pełznących po farwayach, wieczornych cieni, kumkania żab, widoku bocianów, szumu lasu i wielu innych cudów przyrody. Wraca, bo w tym polu nie można się nie zakochać, tutaj nie można nie wrócić. Każdy wraca, a jeżeli nie może – to tęskni!

Można już zaryzykować twierdzenie, że najstarszy turniej w naszym kraju się odradza! To trzecia odsłona nowych właścicieli pola, którzy sukcesywnie odrabiają straty lat poprzednich. Takim barometrem zmian wydaje się być właśnie turniej Polonia Cup w którym wzięło udział ponad 150 zawodników. Turniej przebiegł sprawnie mimo dopuszczenia graczy z dość wysokimi handycapami. Był to swego rodzaju sprawdzian przed przyszłorocznym i jubileuszowym, bo już 25 turniejem. Nowym wydarzeniem była zmiana miejsca odbywania się tradycyjnej uroczystości wręczenia nagród. Raz w historii turnieju gala odbyła się w innym miejscu i nie było to dobrym pomysłem, tym razem jednak muszę przyznać, że wyszło to turniejowi na dobre. Różnica w poziomie usługi w stosunku do poprzednich uroczystości była mocno widoczna i do tego wszyscy uczestnicy zmieścili się w jednej sali mogąc obserwować wręczenie nagród na siedząco! Doskonałym pomysłem było również powierzenie prowadzenia gali fachowcowi w osobie Krzysztofa Materny.

Z reguły wszelkie zastrzeżenia dotyczące imprezy kierowane są do organizatora, tym razem szczerze mówiąc niespecjalnie było się do czego przyczepić, co nie znaczy że zastrzeżeń nie mam. Mam i to nawet spore, ale tym razem raczej do uczestników! Śmiem twierdzić, że chyba nie wszyscy “dorośli” do udziału w turnieju. Bolączką organizatorów turniejów jest brak uczestników podczas wręczania nagród. Radzą sobie oni z tym w różny sposób, organizując np. loterie czy przekazując nagrody nieobecnych kolejnym na liście wyników. Działania takie są wręcz żałosne! Z reguły po turnieju nie ma komu oklaskiwać zwycięzców a zdarza się iż sami zwycięzcy z tych czy innych powodów są nieobecni. Tym razem publika dopisała zabrakło jednak tych najważniejszych – zwycięzców!

Gdyby ktoś zapomniał albo nie wiedział, jest w Golfie coś takiego, co nazywamy ETYKIETĄ! Samo jej spisanie jest już wyrazem ograniczonego zaufania, co do przestrzegania dobrych obyczajów przez golfistów. O ile rozumiem, że skoro w Golfa gra się na całym świecie, a różne nacje mają różne temperamenty i zwyczaje, należało zachowanie na polu jednak jakoś ujednolicić zapisując je po prostu w Regułach Golfa. Nie sposób jednak dorosłych ludzi przywoływać do porządku w sprawach tak oczywistych jak wzajemne się szanowanie. Wyobrażacie sobie np. napis na drzwiach klubu “wchodząc powiedz dzień dobry” albo np. “tu jemy sztućcami”? To byłoby wręcz obraźliwe, tylko jak niestety pokazuje życie – nie dla wszystkich! Takie napisy powstają z reguły niestety w wyniku potrzeby! Tak jak tabliczki o konieczności poprawiania dziur po piłkach na greenach! Dlaczego są stawiane, skoro niby każdy o tym wie? Zapominamy? Naprawdę? Może czasami w jakiś emocjach, ale raczej się nam zwyczajnie nie chce! Biorąc udział w turnieju uczestniczymy w całym wydarzeniu! Nie tylko w samej grze! Częścią turnieju jest także okazanie uznania zwycięzcom, ale również trzeba mieć komu ją okazać. Decydując się na udział w turnieju wcześniej to planujemy, powinniśmy zatem zaplanować sobie czas na całość! Gdy mnie uczono zasad golfa przekazano mi również informację, że po rundzie należy spędzić trochę czasu z towarzyszami gry. Może być to obiad, kawa czy piwo. Do dziś pamiętam, gdy z rumieńcem wstydu na twarzy, w trosce o dobre imię polskiego golfisty, pokrętnie tłumaczyłem “kolegów flajtowych” przed przesympatyczną damą obcego pochodzenia z którą mieliśmy przyjemność grać, z ich nieobecności po rundzie. Panowie uznali, że skoro skończyli rundkę, to nic już nie muszą i się po prostu oględnie mówiąc zmyli, nawet się nie pożegnawszy.

Tym razem podczas ceremonii wręczenia nagród postawiono organizatorów dość kłopotliwej sytuacji. Brakowało zwycięzców! O ile główny zwycięzca usprawiedliwił swoją nieobecność, inni widocznie nie uważali za stosowne poinformować organizatorów o swojej nieobecności. Efekt był taki, że powstało zamieszanie i szukano delikwentów do obdarowania. W zasadzie nie ma obowiązku odbioru nagród, ale w dobrym tonie jest przynajmniej powiadomić o swojej nieobecności. Można nawet w przypływie dobroduszności skłamać, że nie ma się w nosie tytułu zwycięzcy, nagrody czy innych uczestników turnieju a wręcz posiada się jakiś ważny powód absencji. Wyszło jak wyszło i sądzę, że jest to na tyle bolesna lekcja dla organizatorów, która zapewne zaowocuje odpowiednim wpisem do regulaminu turnieju i jak mnie doszły wieści również innymi działaniami, które komitet turniejowy  może w takiej sytuacji podjąć.

Drugim “występkiem”, który zaburza moją wiarę w ludzi to tzw. dress code czyli zbiór zasad, dotyczących odpowiedniego dopasowania ubioru do okazji. Nie jesteśmy z tego co wiem jakimś krajem egzotycznym (chociaż znam jednego golfistę, który stwierdził, że dzikim), by nie wiedzieć, że na “uroczyste” wręczenie nagród w sali bankietowej hotelu należy przyjść w jako takim stroju! Życie znów pokazuje, że jednak nie jest wiedza powszechna i należy edukować! O ile w naszych warunkach w większości klubów podczas wręczenia nagród panuje dość swobodna atmosfera i nie przestrzega się szczególnej staranności co do ubioru, to jednak bywają i takie turnieje, gdy nawet podczas ceremonii w namiocie nie wypada przyjść za przeproszeniem w krótkich gaciach!  Ja tutaj o ceremoniach a co na polach? Ot przykład z niedzieli, “kolega” golfista na pierwszym tee w rozciągniętym tishercie – nic się nie stało – ja tylko potrenować wpadłem…  Samo życie.

 Poza tym Polonia minęła sympatycznie. Nic szczególnego w samej grze się nie przytrafiło, a przynajmniej do mnie nic nie dotarło. Było sporo uczestników, sponsorów, konkursów, dobre jedzenie na polu i takie tam mniejsze i większe przyjemności.

W turnieju do pewnego miejsca był nawet dość wysoki poziom. Bezapelacyjnie w Stroke Play brutto zwyciężył reprezentujący Amber Baltic Golf Club Rober Kamiński, który zanotował 217 uderzeń po 3 rundach. Marzenia o drugim miejscu pozostałym graczom wybiła z głowy, będąca na gościnnych występach, juniorka Ekaterina Miśnik reprezentująca Moscow Country Club (223).  O cztery uderzenia więcej od niej zagrali Michal Śladowski z MGCC oraz Ireneusz Sęk z Kalinowych Pól (227). Za rok czeka nas 25 raz! Już dziś wiemy, że na polu biorą się już ostro do roboty przy organizacji tego turnieju! Będzie się działo a zbiega się to z 20 rocznicą Polonii za oceanem! Kto wie może nie będzie już wiz?

Zdjęcia z turnieju można zobaczyć w naszej galerii

https://www.golfpl.com/galerie/nggallery/polonia-cup/XXIV-Polonia-Cup-by-Volvo-Auto-Bruno-2019
https://www.golfpl.com/galerie/nggallery/polonia-cup/XXIV-Polonia-Cup-by-Volvo-Auto-Bruno-2019-cz-II
https://www.golfpl.com/galerie/nggallery/polonia-cup/XXIV-Polonia-Cup-by-Volvo-Auto-Bruno-2019-gala

Redakcja portalu
Redakcja portalu golfpl.com
http://www.tv-golf.pl