Kiedy boli…
Nie wiem jak Państwu, ale mnie wpajano na lekcjach angielskiego, że na zdawkowe pytanie – „How are you?” absolutnie nie wypada odpowiedzieć inaczej niż „Fine” lub OK. I że Polacy są jedynym narodem, który w odpowiedzi przedstawia całą listę trapiących ich dolegliwości i zmartwień. Jakież, więc było moje zdziwienie, gdy ostatnio nasz prawdziwie angielski pro na moje pytanie o samopoczucie odpowiedział bez najmniejszej żenady i czystą polszczyzną – „tu mnie boli i tu mnie boli” Mało, że powiedział, ale jeszcze dokładnie zademonstrował! Odnoszę wrażenie, że pierwszym słowem, jakiego się nauczył po polsku, było: „boli”
Najwyraźniej zaaklimatyzował się w Polsce na dobre.
Tak, więc teraz z całą pewnością wiem, że golf to nie tylko przyjemność, ale i solidny wysiłek. Bóle kręgosłupa, bóle mięśni, naciągnięte ścięgna, to chleb powszedni ludzi czynnie uprawiających ten piękny sport. Dlatego warto się zastanowić, czy po szczególnie wyczerpującej rundzie golfa nie zaserwować sobie zasłużonego relaksu, niekoniecznie na 19-tym dołku, ale powiedzmy w… SPA.
Co by Państwo na przykład powiedzieli na łóżko wodne do suchego masażu? Brzmi dość zagadkowo, ale zaręczam, że warto spróbować. Sesja na łóżku trwa 20 minut, do wyboru jest kilka programów, w zależności od potrzeb bądź na całe ciało, bądź na wybrane partie. Leżymy sobie wygodnie (można w ubraniu) a pod nami przesuwa się w górę i w dół fala podgrzewanej wody pod bardzo dużym ciśnieniem, co niesłychanie relaksuje i odpręża. Zapadnięcie w sen w połowie sesji gwarantowane.
Kiedy nasze mięśnie są już przyjemnie odprężone, czas na zabiegi uodparniające, wszak golfiści narażeni są na różne warunki pogodowe. Co prawda, mówi się, że nie ma złej pogody dla golfisty, jest tylko źle ubrany golfista, no ale…
Tak, więc z łóżka wodnego udajemy się wprost do pokoju z saunami, które są niezrównane, jeżeli chodzi o hartowanie ciała. Rytuał korzystania z sauny jest chyba ogólnie znany: rozgrzewanie, chłodzenie, odpoczynek, po czym powtórka, najlepiej trzykrotna. W zależności od preferencji rozgrzewamy się w saunie suchej (100°C) lub parowej (60°C), chłodzimy w beczce z zimna wodą (27°C), bądź korzystając z natrysków o malowniczo brzmiących nazwach ciepły deszcz, zimny deszcz. Odpoczywamy na podgrzewanych leżankach a wszystko to przy współudziale wszechobecnej aromoterapii.
Zbawienne działanie na kręgosłup i ogólną poprawę kondycji fizycznej ma niewątpliwie basen. Nie musi mieć wcale olimpijskich wymiarów. Zastosowanie tzw. fali wstecznej pozwala płynąć w miejscu, z jednoczesnym wykorzystaniem dobroczynnego wpływu wody na nasze ciało. Kiedy się jednak w końcu zmęczymy, mamy do wyboru odpoczynek w jaccuzi, bądź na leżance do kąpieli perełkowej. Dla tych z Państwa, którzy lubią towarzystwo i zorganizowane zajęcia aqua aerobik.
Po forsownym treningu na basenie dobrze byłoby znowu zadbać o odprężenie i rozluźnienie mięśni. Najlepszym sposobem na to będzie skorzystanie z masażu klasycznego, limfatycznego albo zupełnie egzotycznego masażu gorącymi i zimnymi kamieniami albo ciepłymi stemplami. Znakomitym uzupełnieniem masażu mogą być różnego rodzaju okłady na ciało np. ujędrniające, modelujące, relaksujące albo sesja w kapsule Derma Life, działającej na zasadzie sauny parowej. Zgodzą się Państwo, że wybór jest naprawdę duży, a to jeszcze nie wszystkie przyjemności, jakie czekają na Państwa w SPA .Nie zaryzykuję stwierdzenia, że istnieje coś przyjemniejszego, niż dobrze zagrana runda golfa, ale z pewnością wizyta w SPA sprawi, że poczujecie się Państwo gotowi na następną.