Urodzeni w peerelu!

Tak mniej więcej 20 lat temu, będąc początkującym golfistą odwiedzającym pole Amber Baltic, wówczas jedno z trzech pełnowymiarowych pól w Polsce, miałem wrażenie, że dotykam czegoś wyjątkowego! W końcu cały mój dotychczasowy byt dokonywał się za żelazną kurtyną, w miejscu w którym nie było przyzwolenia na burżuazyjne harce po polach golfowych, ale o tym i wielu innych aspektach życia ówczesnej Polski, urodzeni w tamtych czasach doskonale wiedzą. Jedyną i niewątpliwą zaletą poprzedniego ustroju była po prostu nasza młodość!  Urodzeni później znający trudy owego życia tylko z opowiadań, nie zrozumieją tego mniej więcej tak, jak syty nie zrozumie głodnego! To były pierwsze lata wolności i otwarcia właściwie na wszystko! Pierwsza i jak dotychczas chyba najlepsza ustawa Wilczka uwolniła potencjał i właściwie każdy mógł robić co chciał! Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że właśnie wtedy, dwadzieścia lat temu zastanawiałem się jakby wyglądał polski Golf, gdyby nie wojna i PRL? W jakim miejscu i na jakim poziomie bylibyśmy? Być może nie odstawalibyśmy od reszty, a może nie byłoby wcale dużo lepiej niż jest? Nie dowiemy się już tego, ale możemy uruchomić swoją wyobraźnię i spekulować – co byłoby gdyby… Gdyby towarzysze z przewodniej siły narodu wpasowali Golfa w realia socjalizmu a klasa pracująca  mogłaby w drelichach masowo grać.

Nie mamy zbyt bogatej historii golfa. Ta przedwojenna była zbyt krótka, abyśmy mieli się czym zachwycać, tej powojennej do lat 90 po prostu nie było a nasze ledwie dwudziestoletnie trwanie jest raczej mizerne w porównaniu z historią rozwiniętych golfowo krajów. Nie znaczy to oczywiście, że nic się nie dzieje, ale może po prostu jest jeszcze za wcześnie by ją analizować i badać. Za kilkadziesiąt lat, może ktoś spróbuje to ogarnąć i wymądrzy się w jakimś opracowaniu.  Póki co, to my tworzymy tę historię i…

Jak wspomniałem, tam w Amberze dwadzieścia lat temu zrodziła się w mojej głowie taka myśl, (podsycona młodzieńczą jeszcze wtedy, fantazją) by na przekór tym wszystkim (dziś docenianym, wówczas niekoniecznie) golfowym zasadom etykiety i bon tonu przeciwstawić taką szorstką, socjalistyczną w pewnym sensie śmieszną i prostacką, ale przecież obowiązującą jeszcze niedawno, obyczajowość! Po głowie chodziło mi takie zestawienie golfowej kraty z drelichem, czapki z daszkiem do beretu z antenką, czy gumofilców z wypastowanymi golfowymi butami. Zamiast wykwintnych potraw i win, szlachetnej starej Whisky czy cygar, oczyma wyobraźni widziałem pole golfowe po turnieju i stojący tam stół okryty ceratą ze “smakołykami” rodem z GS-u! Taki widok musiałby być niezłym szokiem! Na pytanie po co i dlaczego, odpowiem – nie wiem! Może z przekory a może zafascynowany pewnym wieczornym przedstawieniem na polu, podczas Festiwalu Gwiazd, zapragnąłem czegoś kontrowersyjnego na kształt performance’u, takiego swoistego manifestu sprzeciwu.  Nie był to jeszcze czas na takie fanaberie i pewnie nie zostałyby one dobrze odebrane. Golf był postrzegany przecież wyłącznie jako element godny elit a o peerelu wszyscy chcieli szybko zapomnieć! Pomysł jednak pozostał i kiedyś gaworząc po rundzie, wspomniałem o nim i najzwyczajniej w świecie zostałem podpuszczony i…. Stało się! 🙂

Nie dopatrujmy się jednak w tym wszystkim przesłania artystycznego a zwyczajnie dobrej zabawy. Ta jest od czasu do czasu potrzebna wszystkim, ot chociażby dla higieny umysłu. Na dłuższą metę i Golf potrafi znużyć! Po latach widać to doskonale i postępowanie każdego nowego golfisty jest do pewnego momentu po prostu PRZEWIDYWALNE! Od fascynacji, przez walkę ze swoją niemocą, po znużenie do ponownego odkrycia radości. To jest coś niesamowitego! Jednak by przejść na ten kolejny etap odkrycia, potrzebna jest chęć przetrwania. I tu pojawia się miejsce dla tej odrobiny rozrywki. Dlaczego wymyślono te wszystkie niesamowite odmiany gry: na dołki, teksasy, parami itp.? By nie zjadła nas nuda! Można tak, ale można także pójść krok dalej i próbować połączyć golfa z czymś, z czym w zasadzie łączyć się go nie powinno!   

W ten sposób dotarliśmy do turnieju “Urodzeni w PRL-u”.

Klamka zapadła i ruszyliśmy z przygotowaniami. Wydawało się to w zasadzie proste, jednak okazało się, że takie wcale nie jest i potrzeba naprawdę wiele pracy by to wszystko ogarnąć. Znając niechęć golfistów do porzucenia wygodnych golfowych strojów na rzecz przebrania się w cokolwiek, postanowiliśmy zamiast na sportowym charakterze turnieju bardziej skupić się na jego zabawowej stronie. Jakby określono to w PRL-u – nasza koncepcja okazała się jedynie słuszną! Budynek klubu przyozdobiliśmy  wieloma rekwizytami z epoki PRL, były nawet goździki w kryształowych wazonikach, nie wspominając o tradycyjnych słonych paluszkach i szklankach w koszyczkach. W eter wypuściliśmy informację o “lepszych” nagrodach za przebranie niż za wyniki sportowe. Pozostawiliśmy uczestnikom dowolność wyboru stroju.  Cztery dekady trwania socjalizmu pozostawiało naprawdę sporą swobodę na wybór przebrania. Powierzchowne potraktowanie tematu sugerowało właściwie jedno – beret, kufajkę i gumofilce! Jednak musimy zdać sobie sprawę, że w jedynie słusznych czasach obowiązywała podwójna moda! Ta oficjalna zgodna z linią partii oraz ta ulicy. Pomijając fakt, że nie wiele można było dostać w sklepach i większość społeczeństwa skazana była na produkcję zakładów państwowych, to jednak ulica w jakiś cudowny sposób sobie radziła. W całej tej masie szarości pojawiały się nieliczne grupy będące z modą prawie na bieżąco!      

Ostatecznie uczestnicy nie zawiedli i w większości sami zadbali o przebranie. Tym mniej kreatywnym pomogliśmy trochę, zabezpieczając na tę okazję kilka sztuk kultowej odzieży! Gościliśmy więc w turnieju magazynierów w oryginalnych fartuchach, budowlańców, strażaków, dzieci kwiaty, bikiniarzy, cinkciarzy, działaczki partyjne i przodownice pracy oraz wielu innych przedstawicieli tamtych czasów. Absolutnym hitem była oczywiście mocno wystylizowana  babcia klozetowa, z inteligencka zwana pisuardesą! Jak widać pomysł wypalił, bowiem wydarzenie cieszyło się sporą frekwencją, mimo niestety nieszczególnej pogody. Turniej toczył się jak w PRLu, graliśmy na punkty Stb., więc obowiązku kończenia dołków nie było a niektórzy robili sobie w trakcie gry, także “przerwę kawową” przy suto zastawionym stole, na którym mogliśmy znaleźć “załatwione” spod lady takie rarytasy jak kaszanka, salceson, śledzie czy pasztetowa! Dla wybitnych smakoszy mieliśmy nawet przygotowane trzy rodzaje galarety, nie wspominając o doskonale schłodzonych i odpowiednio pasujących do tejże napojach. Dodatkową atrakcją sugerującą przerwę była świadomość, że bufetowa obchodziła w tym dniu swoje urodziny i mogliśmy liczyć także na coś… słodkiego.  

Walka była zacięta to pewnie nie tylko ze względu na moc atrakcyjnych nagród ufundowanych przez naszych sponsorów, ale także ze względu na te “towary deficytowe” rodem z peerelu. Każdy zwycięzca otrzymał siatkę z takimi rarytasami ówczesnych czasów jak: cukier, szynka, Paprykarz szczeciński, mydło i oczywiście “wieniec” papieru toaletowego! 🙂 Najtrudniej jak się okazało było zdobyć taką rozciągliwą siatkę na zakupy! Udało nam się jednak zdobyć i ten deficytowy towar! Pamiętajmy, że tak jak kiedyś wszystko zawdzięczaliśmy partii i bratniemu narodowi…, tak w tym przypadku “dobrobyt” nagród zawdzięczamy sponsorom, którzy wsparli nasz turniej! To chyba dobry moment by podziękować i wymienić naszych sponsorów, dzięki którym mogliśmy się tak świetnie bawić!

Dziękujemy i wymieniamy: Unibaltic, Sierra Golf Club, Art Galle, Melex, Pole golfowe Zawarcie, Guinot Institut Paris, Gradi golf Club, Familijni, Minicom, Bpmedia, BioSpa, Bogi Golf, Hossa, Harley Davidson Szczecin, Maria Horeszkiewicz, Asprod, Cosmetica Rossa, Tv golf , Mediatour i oczywiście Kamień Country Club. Dodam jeszcze, że w te piękne Goździki przystroiła klub pracownia florystyczna NARCYZ 

Mamy nadzieję, że szanowne grono sponsorów zaszczyci nas swoim wsparciem podczas kolejnej edycji, którą odbędzie się tym razem latem a konkretnie 21 lipca oczywiście w KCC. Mamy wiele nowych pomysłów i już wkrótce zabieramy się za przygotowanie drugiej edycji URODZONYCH W PRL-u” :).

W turnieju po zaciętej walce (zupełnie jak kiedyś w kolejce po cokolwiek) zwyciężyli i zamiast pucharów otrzymali “zaszczytne” (oryginalne) odznaki brygady pracy socjalistycznej następujące obywatelki i obywatele:

w kategorii Stableford Netto – obywatelki- zwyciężyła Beata Nordstrom ze Szwecji, która wyprzedziła Małgorzatę Jacynę Witt i Anette Jaklund. Obie z Binowo Park Golf Club.

w kategorii Stadeblefor Netto – 0 – 18 -obywatele- najlepszym zawodnikiem okazał się “zupełnie niespodziewanie” Mariusz Konieczny z Amber Baltic Golf Club, który wyprzedził Romana Rogozińskiego i Jerzego Safanowa. Obaj reprezentujący  Binowo Park Golf Club.

W kategorii obywateli Stableford Nett – 18.1 – 36 zwyciężył Jan Gackowski z klubu Golf & Relax Club, drugi był Andrzej Ciba z Kamień Contnrty Club, trzecie miejsce zdobył  z  Golf & Relax Club.

Mieliśmy także konkursy dodatkowe dwa na najdłuższe uderzenie i jeden na najbliżej dołka, gdzie oprócz nagród rzeczowych przewidzieliśmy nagrody PIENIĘŻNE W GOTÓWCE o wysokości 2 i 3 tysięcy złotych! Był to oczywiście dowcip jak na rozrywkowy turniej przystało, gdyż kopertach istotnie były pieniądze w/w kwotach tyle, że w nieważnych już banknotach z okresu PRL-u! 🙂 Mimo wszytko zrobił się lekki szum ponieważ jak wiadomo amatorowi nie wolno! Był nawet jeden oficjalny donos do PZG na nas, że takie nagrody dajemy! Czyli pełen PRL! ORMO czuwa!

Szczególne nagrody przewidzieliśmy za przebranie! Początkowo miały to być dwie nagrody dla Pani i Pana. Nie mogliśmy się jednak zdecydować komu je przyznać bowiem uczestnicy nas po prostu zaskoczyli swoją kreatywnością! Przesunęliśmy  więc nagrody niespodzianki z losowania i uhonorowaliśmy najlepiej przebranych! W kolejnym turnieju możecie się spodziewać deszczu nagród właśnie za stroje! Już dziś zacznijcie o tym myśleć, bo poprzeczka została ustawiona wysoko i łatwo nie będzie! Do zobaczenia na turnieju!

Zdjęcia z turnieju można zobaczyć tutaj

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Redakcja portalu
Redakcja portalu golfpl.com
http://www.tv-golf.pl