World Amateur Golfers Championship i Diners Club Trophy 2015 – fantastyczny turniej.
Były emocje, wzloty i upadki, doskonała zabawa oraz piękna pogoda. Piętnaście eliminacji na wielu polach, nie tylko w naszym kraju spowodowało, że podczas wielkiego finału w zawodach wzięło udział ponad 200 uczestników! To absolutny rekord pod tym względem i co najważniejsze, udało się to doskonale! Wszystko zagrało jak w przysłowiowym szwajcarskim zegarku. To przede wszystkim zasługa ludzi organizujących turniej, ekipy sędziowskiej, wieloletnich doświadczeń i doskonałe na tę okoliczność przygotowanego pola. Dodajmy wręcz przyjaznego, bo prawie bez rafów! To jednak konieczność, trudno sobie wyobrazić ponad dwustu graczy szukających piłek po rafach! Jedyną trudność stanowiły dość szybkie, jak na Binowo – greeny.
Już od początku tygodnia widać było wiele “obcych” tablic rejestracyjnych na parkingu, a na środę, oficjalny dzień treningowy, co zapobiegliwsi rezerwowali sobie teetime już długo wcześniej.
Dzień pierwszy rozgrywek rozpoczął się świtem, pierwsi zawodnicy rozpoczęli zmagania z polem, niczym pracę w fabryce już o godzinie 7, a doskonała pogoda tylko zachęcała do gry w golfa, toteż humory dopisywały, przynajmniej na początku. Później jak to bywa jedni zagrali dobrze a innym pozostała nadzieja na lepsze jutro. Na polu nic szczególnego się nie wydarzyło a walka o jak najlepsze wyniki toczyła się w przyjaznej atmosferze i w zgodzie z regułami. Pojawili się pierwsi liderzy w grupach, ale to był dopiero początek rozgrywek i jak uczy historia turnieju, wiele się jeszcze pewnie zmieni.
Dzień drugi
W piątek dla połowy uczestników turniej się niestety zakończył, bowiem do gry o prawo reprezentowania naszego kraju podczas finałów w Turcji, trzeciego dnia uprawnieni byli już tylko najlepsi, którzy przeszli cuta. Natomiast turniej Diners Club Trophy trwa tylko dwa dni i po piątkowej rundzie wiadomo już było, kto pojedzie reprezentować nasz kraj w światowym turnieju, który odbędzie się w Zimbali w RPA. Dlatego, wieczorem drugiego dnia turnieju w Binowie odbyło się uroczyste wręczenie nagród dla wyłonionych już zwycięzców i zdobywców nagród w konkursach.
Zwycięzcy kategorii brutto i ¾ hcp netto oraz kategorii celebrities, którzy będą reprezentowali Polskę na światowym turnieju Diners Club International Pro-Am Classic w Zimbai w RPA to: Jan Piętka (zwycięzca w kategorii brutto), Grzegorz Łuczak (zwycięzca w kategorii netto) i Mariusz Czerkawski (zwycięzca kategorii celebrities DCT)
Poznaliśmy także dwóch uczestników finałów World Amateurs Golfers Championship, które w tym roku odbędą się w Turcji (28 listopada – 5 grudnia).
1. Marek Sobków (zwycięzca konkursu Nearest to Pin 4MOVE)
2. Michał Ligocki (zwycięzca kategorii celebrities)
Laureaci pozostałych konkursów to :
Chervo Closest to the Pin – Paweł Grzelak
Komu Group Closest to he Pin – Zbigniew Folta
Tag Heuer Hole in One/Nearest the Pin – Michał Ścisk
CSV Longest Drive Kobiet – Karolina Brzoska
CSV Longest Drive Mężczyzn – Mariusz Czerkawski
SPAR Closest to the Pin – Krzysztof Woźniak
Black The Best Shot – Agnieszka Ostrowska
Dzień trzeci – ostateczne starcie.
W sobotę do pojedynku o zwycięstwo stanęli najlepsi zawodnicy wyłonieni w ciągu dwóch dni zmagań turniejowych. Liderzy poszczególnych grup, nie ma co ukrywać, czując na plecach oddech niemających nic do stracenia zawodników z dalszych pozycji i ciężar prowadzenia z dużą szansą na zwycięstwo na karku, nie mieli łatwego zadania! To ogromna presja grać zapobiegawczo, by utrzymać wynik i jednocześnie na tyle agresywnie by zrobić dobry wynik. Historia turnieju pokazała nam już nie raz, że niekoniecznie wygrywa lider po dwóch dniach, często zdarza się atak z drugie albo trzeciego miejsca. Czasami jest to runda życia kogoś z tyłu a czasami słabsza gra spanikowanego lidera. Wszystko to, składa się na zwycięstwo i tak było w tym przypadku w wielu grupach.
W grupie 0-5 po dwóch dniach liderem był Mateusz Wardyn (144), na drugim miejscu Włodzimierz Stańczak ( (147) a trzeci Rafał Zmysłowski (148). To jednak grupa starych wyjadaczy wiec o błędy tutaj raczej trudno, ale ostatecznie w rundzie trzeciej, lider zagrał (73) jednak wcześniej zdobyta przewaga, pomimo 72 uderzeń Zmysłowskiego w rundzie finałowej, pozwoliła mu zdobyć ostateczne zwycięstwo i tylko panowie Stańczak (75) ze Zmysłowskim zamienili się miejscami.
W grupie 6-10 wyglądało to już nieco inaczej, prowadzący po dwóch dniach Antoni Wierciński (145) miał tylko jeden punkt przewagi nad Piotrem Ostaszewskim, Markiem Górą i Bogdanem Bigusem i tylko 6 uderzeń do ostatniego zawodnika w stawce o zwycięstwo Grzegorza Zielińskiego. Sobotnia, finałowa runda pokazała, że w pierwszej trójce i to na trzecim miejscu pozostał tylko Piotr Ostaszewski (71), doskonała runda i atak nastąpił z miejsca 7 i 12. Z dwunastego miejsca zaatakował Darek Kuriata osiągając doskonały wynik 66 uderzeń netto a z siódmego Jacek Uchański ( 67) . Jednak lepsza pozycja Jacka po dwóch dniach sprawiła , ze to jednak on został zwycięzcą w tej grupie. Drugie miejsce zajął Dariusz Kuriata, a trzecie Piotr Ostaszewski. Dotychczasowy lider Antoni Wierciński , chyba nie wytrzymał presji i ostatecznie skończył zawody na dziewiątej pozycji, uzyskując w finale 76 uderzeń.
Mniej dramatycznie było w grupie 11-15, gdzie liderem był Mirosław Buczek (139) , drugim Bogdan Maciończyk (145) i Witold Kwiatkowski (145), a na trzecim Marek Więcek i idący ostatnio w turniejowych zmaganiach, jak burza Leszek Bać , obaj po 146 uderzeń. Tutaj Pan Mirosław nie dał sobie odebrać zwycięstwa i jego 72 uderzenia uzyskane w sobotę spokojnie wystarczyły, by utrzymać tytuł lidera i wygrać. Drugie miejsce ostatecznie utrzymał Witold Kwiatkowski (71) a na trzecim odnalazł się atakujący z szóstego miejsca Krzysztof Wojtkun (71).
W grupie 16-20 liderem był Grzegorz Łuczak (135), drugim Jerzy Studziński(141) a trzecie miejsce zajmowały Karolina Brzoska i Aneta Zatwarnicka obie z 144 uderzeniami. Spora przewaga Łuczaka pozwoliła mu utrzymać pierwsze miejsce i dobry wynik Karoliny Brzoski (67) pozwolił jej tylko na zajęcie drugiego miejsca, na trzecim miejscu ostatecznie odnalazła się atakująca z jedenastego miejsca Aneta Aloksa-Majewska (68). Ta grupa zasługuje na szczególną uwagę, gdyż tutaj w trzeciej rundzie mogliśmy zauważyć chyba najwięcej przetasowań i wyników poniżej para. Ot chociażby 63 netto Roberta Kozaka, czy skok aż o 5 miejsc Romana Rogozińskiego kończącego widowiskowo rundę kilkunastometrowym puttem na para. Wydaje się, że jest to grupa najbardziej wrażliwa, mogąca zagrać doskonałe wyniki, ale także sporo zepsuć.
Grupa 21-25 to grupa cudów, gdzie z listy liderów Jakuba Rzeźnika (145), Pawła Kubickiego( 145) , Jarosława Gubaro i Marka Brzezickiego (obaj 146) nikt nie załapał się do pierwszej trójki! Zwyciężył atakujący z 8 pozycji Paweł Majewski (68) , drugie miejsce zajął Ireneusz Kwiatkowski (69) a trzecie Katarzyna Wiktor (73). Dotychczasowy lider odnalazł się ostatecznie na pozycji 12, grając w finałowj rundzie 82 uderzenia, drugi na liście po piatkowej rundzie Paeł Kubicki spadł na pozycję 16 , uzyskując w finale 86 uderzeń. Natomiast Jarosław Gubaro, ostatecznie zajął 5 miejsce a Marek Brzezicki 8.
Grupa 26-36, to grupa najmniej zaawansowana gdzie w większej mierze grają emocje niż umiejętności. W tej grupie liderem po dwóch dniach był Adam Górko(141), drugie miejsce zajmował Tadeusz Olewnik (143), a trzecie Błażej Siwiec(145). Z trójki liderów pozostał i jednocześnie wygrał grupę, równo grający Tadeusz Olewnik (72). Pozostali , czyli dotychczasowy lider Adam Górko zajął ostatecznie 4 miejsce, a Błażej Siwiec spadł na ósme. Niezły finisz miał Dariusz Libera, który zaatakował z pozycji 10 i zagrał w rundzie finałowej 66 uderzeń netto zajmując ostatecznie drugą lokatę. Na miejscu trzecim, awansując z pozycji szóstej, odnalazł się Piotr Guzy. Na uznanie zasługuje równa i na jednakowym poziomie, gra zwycięzcy, co świadczy już o w miarę ustabilizowanym handycapie.
Zwykle ta grupa jest najmniej komentowana z uwagi na najmniejsze golfowe zaawansowanie. Szkoda bo tam właśnie się sporo dzieje. Tym razem miałem możliwość uczestniczyć w finałowej rozgrywce tej grupy osobiście. Co prawda w roli caddy’ego, ale za to caddy’ego zwycięzcy. Mogę śmiało napisać, że golf niskich handycapów jest po prostu nudny. Nie wiele się dzieje a gra jest po prostu przewidywalna. Gdzieś, tam, komuś, coś czasami mniej wyjdzie niż powinno, czeka nas sześć dogrywek, bo to prawie jeden poziom i takie tam nudy. W sumie nie ma się czym podniecać. W wysokich natomiast sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Prawie każde uderzenie jest nieprzewidywalne. Ekscytacja zawodników jest widoczna gołym okiem i to się udziela! Polecam takie doznania – są zachwycające i warto sobie czasami przypomnieć jak to było! Z czasem zapominamy jak sami zaczynaliśmy i jakie uczucia nami targały. Jak cieszyliśmy się, gdy nam coś w końcu zaczęło wychodzić! Takie małe radości, jak u dzieci! I jaka frajda. Wraz z nabywaniem umiejętności, więcej wymagamy od siebie i tak jakby mniej nas cieszą nasze postępy, powiedziałbym wręcz, że nawet więcej nas golf frustruje gdy “nie idzie”, niż cieszy – gdy wychodzi. Czyż to nie dziwne? Prawdziwe emocje są właśnie w tej grupie! To tutaj wszystko jest możliwe i też tak się dzieje!~
Ostatecznie do tureckiego Belek, gdzie na przełomie listopada i grudnia będą miały miejsce finały World Amateurs Golfers Championship pojadą: Michał Ligocki (zwycięzca kategorii celebrities) i Marek Sobków (zwycięzca konkursu Nearest to Pin 4MOVE oraz Mateusz Wardyn, Jacek Uchański, Mirosław Buczek, Grzegorz Łuczak, Paweł Majewski i Tadeusz Olewnik. Dołączy do nich zapewne spora ekipa golfistów, którzy mogą odpłatnie wziąć udział w wydarzeniu biorąc udział w specjalnym turnieju dla gości, a ponieważ Turcja jest zdecydowanie bliżej niż RPA, to i koszty udziału będą zapewne mniejsze. Zwycięzcom gratulujemy i życzymy “połamania kijów” w światowym finale!
Zwycięzcy zwycięzcami, ale najbardziej znaną golfistką w tym turnieju została Aneta Aloksa-Majewska sprawczyni hole on one na dołku numer 4! Dodajmy, że trafiła z nowego wybicia i według naszej wiedzy została pierwszą osobą, która tego dokonała w sumie na nowym dołku. Można powiedzieć, że “mistrzyni” ma wprawę bowiem to jej drugie hole in one na tym dołku. Poprzednio udało się jej trafić hole in one na tym samym dołku podczas rundy towarzyskiej. Sugerowany kij na tę okoliczność to 7 wood, takiego bowiem użyła sprawczyni by trafić od razu do dołka. jak każe tradycja sprawca hole in one dzieli się swoją radością na 19 dołku, czyli w barze. Uprawnionych do skonsumowania tej radości jak wiemy było sporo, jednak od tego by bezstresowo wywiązać się z tradycyjnego obowiązku jest karta golfowa Diners Club, która oprócz wielu zalet posiada i tę, że ubezpiecza nas od takich przypadków. Ponieważ Mistrzyni jest jej szczęśliwą posiadaczką za poczęstunek do kwoty 1000 euro zapłacił Diners Club.