To tylko jedno uderzenie ……
I rzeczywiście – tylko jedno uderzenie na dołku nr 6 w Binowie przekreśliło wszystkie szanse na zwycięstwo i wyjazd do Hiszpanii na finał WGPC 2009.
To tylko przecież jedno uderzenie – bez niego też bym wygrał. Taki komentarz usłyszał komitet po dyskwalifikacji jednego z zawodników za ewidentne oszustwo dotyczące zaniżenia wyniku na dołku nr 6.
Czy do tego zawodnika coś dotarło?
To tylko jedno uderzenie – tak tylko jedno uderzenie od uczciwości, która powinna cechować wszystkich golfistów. Należę do tej grupy sędziów, która z całą bezwzględnością karze graczy, którzy „zapominają” o jednym uderzeniu na dołku, przeszkadzają innym w grze, spóźniają się na start czy też w inny sposób naruszają zasady etykiety.
Miałem okazję obserwować grę tego zawodnika w trzecim, finałowym dniu turnieju. Zawodnik ten po zakwalifikowaniu się do rundy finałowej, musiał przez co najmniej dwa miesiące intensywnie trenować z dobrym trenerem. I oczywiście nie jest to żaden zarzut a wprost przeciwnie podziw dla samozaparcia i wielkiej ambicji wygrania tego turnieju.
Tylko po drodze gdzieś zaginęła uczciwość golfowa nakazująca golfistom na bieżąco weryfikować swój handicap.
To tylko jedno uderzenie ………. A co by się stało gdybym to jedno uderzenie uczciwie policzył. Nic. To by było normalne. Nikt by tego nie zauważył, że jestem uczciwy. A tak cały świat golfowy będzie miał o czym rozmawiać ale czy o takie rozmowy chodziło.
To tylko jedno uderzenie … Inny turniej na południu Polski spór pomiędzy zawodnikami w tej samej grupie walczących o zwycięstwo – było dotknięcie green podczas adresowania czy nie. Współzawodnik twierdzi, że dokładnie widział, że było a zawodnik upiera się, że nie. Sytuacja patowa ? Nie. Nie do końca. Komitet rozpatruje oświadczenia graczy, przeprowadza wizję lokalną i podejmuje, na podstawie dowodów i własnej oceny obiektywną w danym momencie decyzję.
To tylko jedno uderzenie …. Inny turniej w Warszawie. Finał cyklu turniejów. Zawodnik po drugiej nieudanej próbie wybicia piłki z hazardu w złości uderza kijem w ziemię. Mimo, że sytuację obserwował sędzia to zawodnik wybrał najlepszą według niego wersję – iść w zaparte – tego uderzenia w ziemię nie było. Sędzia źle widział. Czy warto było dla tego jednego uderzenia tracić reputację albo autorytet?
To rzeczywiście tylko jedno uderzenie. Nie zapominajmy, że na tym jednym uderzeniu nie kończy się świat i życie golfowe. Wśród golfistów funkcjonuje powiedzenie – jeżeli oszukasz w jednym miejscu to pole golfowe odbierze ci to oszustwo z nawiązką na innym dołku.
Ale to tylko jedno uderzenie.