Powstaje w Polsce coraz więcej nowych pól golfowych , wzrastają standardy budowy , a istniejące pola czując oddech konkurencji powinny podnosić ich jakość. Jednym z najważniejszych faktorów mających wpływ na jakość nawierzchni trawiastych jest ich odżywianie czyli oczywiście nawożenie. Wbrew pozorom ten tak oczywisty aspekt greenkeepingu jest marginalizowany lub co najmniej niedoceniany . Chciałbym w dzisiejszym artykule podkreślić istotę prawidłowego nawożenia i jego długofalowy wpływ na wygląd pola i techniczną dla gry jakość trawy. Naturalnie ze względu na forum czytelników “GOLFa” nie będzie to naukowa rozprawa poruszająca szczegóły fizjologii czy chemii lecz ponownie próba przekazania osobom odpowiedzialnym za stan pola golfowego sygnału o podstawowym znaczeniu działań greenkeepera w biznesie jakim jest pole golfowe.
Na początek musimy sobie uzmysłowić jak potężnemu stresowi poddana jest roślina -czyli trawa – przez cały relatywnie długi okres wegetacji ( w naszych warunkach to ok. 8 miesięcy). Wymagamy od niej , aby zachowała takie cechy jak sprężystość , gęstość, jednolity ciemnozielony kolor . Greeny powinny być “szybkie” , trzymać linię putowania a jednocześnie miękko przyjmować wysoko lobowane piłki. Na fairway-u powinno się dać łatwo wycinać elastyczne divot-y, ale jednocześnie dobrze uderzona piłka musi mieć możliwość dalekiego toczenia się. A wszystko to przy codziennym koszeniu i innych zabiegach (np. wertykulacji, piaskowaniu itp.) oraz stałym udeptywaniu przez dziesiątki graczy. Takiemu obciążeniu poddana jest roślina rosnąca w stanie absolutnie krytycznym dla swojej fizjologii. Krótkie koszenie ( 3-5mm lub 12do20mm) -wymagane , aby osiągnąć parametry do gry – stawia przed nami ogromne wyzwania. Należy traktować wegetację trawy na polu golfowym jako stan “najwyższej gotowości bojowej” i dla takiego stanu trzeba zagwarantować jej najbardziej optymalne warunki.
Najważniejszym jest -( może równolegle z wodą) – dostarczenie składników budulcowych i mikroelementów niezbędnych dla metabolizmu roślin. Ich jakość i formuła mają ze względu na przytoczone wcześniej warunki kapitalne znaczenie . Chodzi tu zarówno o skład samych nawozów jak i jakość i pochodzenie związków w nich zawartych. Powszechne -mimo wszystko- użycie prostych nawozów rolniczych często tworzonych na bazie surowców z bardzo kiepskiego źródła powoduje , że efekty nie są współmierne do oczekiwań . Proste chemiczne obliczenia powinny wskazywać, że dokarmiamy trawę prawidłowo, a rezultat nie jest taki jak żądamy. Ujmując rzecz z grubsza- przykładowo azot podstawowy składnik jest dostępny dla roślin w różnych formach -azotanowej lub amonowej, która to formuła powinna być skoordynowana z fazą wzrostu i porą roku. Nieprawidłowe użycie powoduje , że albo mamy nadmierny wzrost i dla gracza rozpoczynającego rundę tuż po skoszeniu greenów są one szybkie i całkiem o.k. a ktoś grający po południu narzeka na “wolne, nie trzymające linii puty”. Albo nieładny optycznie i technicznie green jest w opinii golfisty przyczyną jego kiepskiej gry.
Inny makro składnik nawozów to potas K – jego postać soli chlorkowej przy nawożeniu traw nie tylko nie przynosi spodziewanych rezultatów, ale wręcz może być szkodliwa przy kumulacji chlorków wieloletnim dokarmianiem taką formułą. Potas jest także pierwiastkiem , który przy nawożeniu traw jest określany mianem luksusowego .Odpowiedzialny za metabolizm w roślinach ma wpływ na przemianę związków azotowych i syntezę białek oraz będąc aktywatorem wielu enzymów jest dalej niedoceniany przez wielu greenkeeperów. Ten “luksus” dodatkowego dokarmiania potasem owocuje niewspółmierną do kosztów poprawą parametrów trawy w pełni sezonu- głównie latem – ale także fantastyczną zdrowotnością jesienią i zimą. Potas decyduje też o potencjale wody w komórkach, a więc o występowaniu suchych plam “dry patch” na murawie.
Wspomniany wcześniej “stan najwyższej gotowości bojowej” obliguje też do użycia innych mikroelementów z których najistotniejszy to moim zdaniem żelazo Fe. Jest ono bardzo ważnym aktywatorem enzymów i pełni funkcję w procesach oksydoredukcyjnych – upraszczając to znaczy, że ma kapitalny wpływ na ciemnozieloną , zdrową barwę trawy. Rodzaj użytego żelaza też nie jest bez znaczenia – formy chelatowe są najbardziej efektywne, ale związek je powodujący (chelator) -jego rodzaj -dla traw ma duży wpływ na efektywność (zależność kosztów do rezultatu).
Chciałbym podkreślić, że akcentowanie tak ważnej roli nawożenia na jakość trawy na polu golfowym nie ma na celu ukazania prostej zależności -tylko wyższe koszty dadzą pożądany rezultat. Wręcz przeciwnie !! Obliczanie dawek nawozowych , tworzenie budżetu na nawozy na pole przy użyciu bardzo prostych, dostępnych programów nawożenia (np. w EXCEL-u ) pomogą osiągnąć porównywalne efekty przy określonych kosztach. Wiem z praktyki, że oszczędności mogą tu sięgać 30 do 50%!!!!
Mój guru w sprawach greenkeepingu, prezydent amerykańskiej federacji greenkeeperów GCSAA Melvin B. Lucas twierdzi, a sam też to mogłem w praktyce potwierdzić , że jest możliwe nawożenie pola golfowego składnikami elementarnymi – lecz do tego konieczna jest wieloletnia praktyka i doskonała znajomość własnego pola. Póki co należy korzystać ze sprawdzonych źródeł zaopatrzenia, istniejących programów nawożenia ukierunkowanych na golfa. Końcowa kalkulacja-ze względu na długofalowy wpływ dożywiania na jakość- zawsze wskazuje na przewagę fachowości w doborze składników. Za źle pojęte oszczędności zapłacimy marnym stanem naszej trawy.
Liczę na kontakt i wymianę opinii i uwag na temat Powstaje w Polsce coraz więcej nowych pól golfowych , wzrastają standardy budowy , a istniejące pola czując oddech konkurencji powinny podnosić ich jakość. Jednym z najważniejszych faktorów mających wpływ na jakość nawierzchni trawiastych jest ich odżywianie czyli oczywiście nawożenie. Wbrew pozorom ten tak oczywisty aspekt greenkeepingu jest marginalizowany lub co najmniej niedoceniany . Chciałbym w dzisiejszym artykule podkreślić istotę prawidłowego nawożenia i jego długofalowy wpływ na wygląd pola i techniczną dla gry jakość trawy. Naturalnie ze względu na forum czytelników “GOLFa” nie będzie to naukowa rozprawa poruszająca szczegóły fizjologii czy chemii lecz ponownie próba przekazania osobom odpowiedzialnym za stan pola golfowego sygnału o podstawowym znaczeniu działań greenkeepera w biznesie jakim jest pole golfowe.
Na początek musimy sobie uzmysłowić jak potężnemu stresowi poddana jest roślina -czyli trawa – przez cały relatywnie długi okres wegetacji ( w naszych warunkach to ok. 8 miesięcy). Wymagamy od niej , aby zachowała takie cechy jak sprężystość , gęstość, jednolity ciemnozielony kolor . Greeny powinny być “szybkie” , trzymać linię putowania a jednocześnie miękko przyjmować wysoko lobowane piłki. Na fairway-u powinno się dać łatwo wycinać elastyczne divot-y, ale jednocześnie dobrze uderzona piłka musi mieć możliwość dalekiego toczenia się. A wszystko to przy codziennym koszeniu i innych zabiegach (np. wertykulacji, piaskowaniu itp.) oraz stałym udeptywaniu przez dziesiątki graczy. Takiemu obciążeniu poddana jest roślina rosnąca w stanie absolutnie krytycznym dla swojej fizjologii. Krótkie koszenie ( 3-5mm lub 12do20mm) -wymagane , aby osiągnąć parametry do gry – stawia przed nami ogromne wyzwania. Należy traktować wegetację trawy na polu golfowym jako stan “najwyższej gotowości bojowej” i dla takiego stanu trzeba zagwarantować jej najbardziej optymalne warunki.
Najważniejszym jest -( może równolegle z wodą) – dostarczenie składników budulcowych i mikroelementów niezbędnych dla metabolizmu roślin. Ich jakość i formuła mają ze względu na przytoczone wcześniej warunki kapitalne znaczenie . Chodzi tu zarówno o skład samych nawozów jak i jakość i pochodzenie związków w nich zawartych. Powszechne -mimo wszystko- użycie prostych nawozów rolniczych często tworzonych na bazie surowców z bardzo kiepskiego źródła powoduje , że efekty nie są współmierne do oczekiwań . Proste chemiczne obliczenia powinny wskazywać, że dokarmiamy trawę prawidłowo, a rezultat nie jest taki jak żądamy. Ujmując rzecz z grubsza- przykładowo azot podstawowy składnik jest dostępny dla roślin w różnych formach -azotanowej lub amonowej, która to formuła powinna być skoordynowana z fazą wzrostu i porą roku. Nieprawidłowe użycie powoduje , że albo mamy nadmierny wzrost i dla gracza rozpoczynającego rundę tuż po skoszeniu greenów są one szybkie i całkiem o.k. a ktoś grający po południu narzeka na “wolne, nie trzymające linii puty”. Albo nieładny optycznie i technicznie green jest w opinii golfisty przyczyną jego kiepskiej gry.
Inny makro składnik nawozów to potas K – jego postać soli chlorkowej przy nawożeniu traw nie tylko nie przynosi spodziewanych rezultatów, ale wręcz może być szkodliwa przy kumulacji chlorków wieloletnim dokarmianiem taką formułą. Potas jest także pierwiastkiem , który przy nawożeniu traw jest określany mianem luksusowego .Odpowiedzialny za metabolizm w roślinach ma wpływ na przemianę związków azotowych i syntezę białek oraz będąc aktywatorem wielu enzymów jest dalej niedoceniany przez wielu greenkeeperów. Ten “luksus” dodatkowego dokarmiania potasem owocuje niewspółmierną do kosztów poprawą parametrów trawy w pełni sezonu- głównie latem – ale także fantastyczną zdrowotnością jesienią i zimą. Potas decyduje też o potencjale wody w komórkach, a więc o występowaniu suchych plam “dry patch” na murawie.
Wspomniany wcześniej “stan najwyższej gotowości bojowej” obliguje też do użycia innych mikroelementów z których najistotniejszy to moim zdaniem żelazo Fe. Jest ono bardzo ważnym aktywatorem enzymów i pełni funkcję w procesach oksydoredukcyjnych – upraszczając to znaczy, że ma kapitalny wpływ na ciemnozieloną , zdrową barwę trawy. Rodzaj użytego żelaza też nie jest bez znaczenia – formy chelatowe są najbardziej efektywne, ale związek je powodujący (chelator) -jego rodzaj -dla traw ma duży wpływ na efektywność (zależność kosztów do rezultatu).
Chciałbym podkreślić, że akcentowanie tak ważnej roli nawożenia na jakość trawy na polu golfowym nie ma na celu ukazania prostej zależności -tylko wyższe koszty dadzą pożądany rezultat. Wręcz przeciwnie !! Obliczanie dawek nawozowych , tworzenie budżetu na nawozy na pole przy użyciu bardzo prostych, dostępnych programów nawożenia (np. w EXCEL-u ) pomogą osiągnąć porównywalne efekty przy określonych kosztach. Wiem z praktyki, że oszczędności mogą tu sięgać 30 do 50%!!!!
Mój guru w sprawach greenkeepingu, prezydent amerykańskiej federacji greenkeeperów GCSAA Melvin B. Lucas twierdzi, a sam też to mogłem w praktyce potwierdzić , że jest możliwe nawożenie pola golfowego składnikami elementarnymi – lecz do tego konieczna jest wieloletnia praktyka i doskonała znajomość własnego pola. Póki co należy korzystać ze sprawdzonych źródeł zaopatrzenia, istniejących programów nawożenia ukierunkowanych na golfa. Końcowa kalkulacja-ze względu na długofalowy wpływ dożywiania na jakość- zawsze wskazuje na przewagę fachowości w doborze składników. Za źle pojęte oszczędności zapłacimy marnym stanem naszej trawy.
Liczę na kontakt i wymianę opinii i uwag na temat greenkeepingu.
Powodzenia w pracy na polach golfowych!!