Danny Boy”

„Danny Boy”

Niespodzianka
W dniach 19-22 lutego turniej Johnnie Walker Classic odbył się już po raz czwarty w Perth w Australii. W poprzednich latach na polu Vines Resort and Country Club wygrywali: Kevin Stadle (2006), Ernie Els (2003) i Retief Goosen (2002), jednak w tym roku wszyscy zawodowcy przegrali z 18-letnim amatorem. Danny Lee, reprezentujący Nową Zelandię, wygrał jednym uderzeniem (67, 68, 69, 67), robiąc na ostatnich 6 dołkach 4 birdie. Za nim uplasowali się Hiroyuki Fujita z Japonii, Feliper Aguilar z Chile i Ross McGowan z Anglii, którzy na osłodę po porażce podzielili między sobą 298000 $, których Lee z racji statusu nie mógł przyjąć. Lee bardzo emocjonalnie podchodził do strzałów, co z pewnością było dodatkową atrakcją dla wszystkich obserwujących turniej, znudzonych typowym dla zawodowców brakiem okazywania uczuć. Lee po trafionym birdie na 17 dołku machał intensywnie rękami a po lip oucie na eagle na 18 dołku podskakiwał na grenie. Kiedy trafił, dające mu zwycięstwo birdie, ponownie „pompował” z radości.
„W tym momencie czuję się jakbym śnił i mam nadzieję, że nikt mnie nie obudzi. Wygrałem mnóstwo turniejów amatorskich i mistrzostwa USA amatorów, ale to jest zupełnie inne uczucie.”
„To turniej dla profesjonalistów. Wszystko czego chciałem, to przejść cut, zagrać dobrze i skończyć w pierwszej dwudziestce, ale dzisiaj grałem świetnie i wygrałem.”
Niedzielny finał był dniem żałoby narodowej w Australii, gdzie w lutym ponad 200 osób zginęło w pożarach buszu. W czasie rundy na polu rozbrzmiała trzykrotnie syrena. Wszyscy zawodnicy, ich caddie oraz obserwatorzy zatrzymali się i przerwali grę, upamiętniając ofiary minutą ciszy.
Rekordzista
Urodzony w Południowej Korei, Lee po raz pierwszy ujawnił światu swój talent rok temu, kiedy został najmłodszym w historii zwycięzcą US Amatour Championship, pobijając rekord samego Tigera Woodsa o 6 miesięcy i 29 dni. Swoim zwycięstwem w Johnnie Walker Classic zapisał się na stałe na kartach golfowej historii. Wygrana zawodowego turnieju w wieku 18 lat i 213 dni poprawiła dotychczasowy rekord Dale Hayesa ze Spanish Open w 1971 roku o 77 dni. Ponadto młody zawodnik jest obecnie na 144 miejscu Światowego Rankingu Golfowego, podczas gdy kolejny amator zajmuje dopiero 709 miejsce. Danny Lee jest pierwszym amatorem, który wygrał turniej Australian Tour od czasu Brett Rumford, który wygrał ANZ Players Championship w Royal Queensland w 1999 roku. Ostatnim amatorem, który wygrał turniej European Tour jest Pablo Martin, zwycięzca Portuguese Open z 2007 roku. Bill MacGowan, prezes Nowozelandzkiego Związku Golfa, nie mógł się wręcz doczekać występu 18-latka w New Zealand Open.
„Był tylko jeden 18-letni zawodnik, który wygrał mistrzostwa Nowej Zelandii w 90-letniej historii turnieju i był to Sir Bob Charles. Jestem pewny, że Danny jest w stanie powtórzyć ten wyczyn.”
Póki co, Bob Charles pozostanie jedynym nastolatkiem z tym tytułem, ponieważ Lee nie sprostał oczekiwaniom i nie przeszedł w turnieju cuta. Tego rekordu Lee już nie pobije, ale biorąc pod uwagę jego talent, głód zwycięstwa i charakter jestem przekonany, że jeszcze nie raz będzie on współtworzył historię golfa.

Najmłodsi zwycięzcy w historii zawodowych turniejów Tour
18 lat 213 dni Danny Lee (Nowa Zelandia) 2009 Johnnie Walker Classic
18 lat 290 dni Dale Hayes (RPA) 1971 Spanish Open
19 lat 121 dni Seve Ballesteros (Hiszpania) 1976 Dutch Open
19 lat 149 dni Paul Way (Anglia) 1982 Dutch Open
19 lat 176 dni Sergio Garcia (Hiszpania) 1999 Irish Open
19 lat 273 dni Rory McIlroy (Irlandia Północna) 2009 Dubai Desert Classic
19 lat 331 dni Aaron Baddeley (Australia) 2001 Greg Norman Holden International

Nowozelandzkie obywatelstwo otrzymał dopiero w 2008 roku

Swoją przygodę z golfem zaczął dość późno, bo dopiero w wieku 8 lat.
Ćwiczy 40 godzin tygodniowo z swoim trenerem Stevem Jessepem.
Jego regionalną drużyną jest „Bay of Plenty” a klubem Springfield Golf Club w Rotorua, gdzie w nieoficjalnej rundzie zagrał 59 uderzeń (-11)
Najlepszym oficjalnym wynikiem jest 63 (-9) w Hasting Golf Club
Przed swoim wielkim zwycięstwem w USA w zeszłym roku wygrał mistrzostwa amatorów Nowej Zelandii w 2007 roku.
Jego ulubionym zawodnikiem jest Tiger Woods, a golfowym marzeniem wygranie wielko-szlemowego turnieju.
Tegoroczny Masters był ostatnim turniejem, w którym Lee zagrał jako amator, i chociaż nie przeszedł w nim cut, był z pewnością cennym doświadczeniem przed zawodową karierą. Po 27 dołkach Lee był Even, ale druga dziewiątka była pasmem niepowodzeń. Najpierw 9 uderzeń na dołku 10 (par 4), później dwa double bogeye i 2 bogeye, świadczą wyraźnie o tym, że Lee nie poradził sobie w swoim debiucie z Augustą, a jak wiadomo Augusta błędów nie wybacza.
Mimo fatalnego występu, już kilka dni po turnieju Lee przeszedł na zawodowstwo i podpisał intratny kontrakt reklamowy z International Management Group (IMG), firmą, która współpracuje z sześcioma z dziesięciu najlepszych zawodników świata, na niebagatelną sumę 10 milionów dolarów.
Pierwsze profesjonalne szlify Danny zdobędzie 23 kwietnia na Zurych Classic of New Orleans.

Jakub Budaj (PGA Polska) – Miałem przyjemność poznać bliżej Danny’ego podczas mojego półrocznego pobytu w Nowej Zelandii. Tak się złożyło, że był on członkiem drużyny Bay of Plenty, czyli regionu w którym właśnie mieszkałem. Graliśmy wielokrotnie w tych samych zawodach, a w czasie Regionalnych Mistrzostw Nowej Zelandii (każdy region posiadała swoja drużynę) byłem jego caddym.. To był match play i Lee wygrał pewnie na 15 dołku. Nie uderzał w tamtym czasie specjalnie daleko driverem, ale żelaza miał bardzo precyzyjne, zarówno pod względem kierunku jak i dystansu. Jednak jego największym atutem była krótka gra, wkładał putty z każdego miejsca! Jako osoba prywatna był dość specyficzny, często robił żarty innym kolegom z drużyny, w swoich wypowiedziach był trochę arogancki i nie słuchał nawet swojego trenera. Na przykład na turnieju, na pierwszym dołku 320 m z lasem po prawej, z wodą po lewej, fairway szeroki na 10 m, wszyscy grali żelazami a Danny wziął drivera i zagrał na green! W swojej grze był nieustraszony i grał jak prawdziwe dziecko, po prostu niczego się nie bał, a z pewnością nie przeciwnika.

Jeden z golfistów młodego pokolenia powiedział, że „piłka nie widzi, czy gracz jest amatorem czy zawodowcem”. Mam nadzieję, że dla Dannego Lee również nie będzie widział różnicy pomiędzy pasją a pracą i nadal będzie grał nieskrępowanego, czasem niebezpiecznego, ale z pewnością widowiskowego golfa.