Tadeusz Brodziński z Łodzi,
Członek A&A;Golf Clubu, hcp 10.4, przedsiębiorca w branży rekreacyjno – sportowej
Golfista książkowy
Golf. Jak pan trafił do golfa?
TB- Przez telewizję, oglądałem transmisje i ten sport mnie zaintrygował. Pojechałem więc do Woli Błędowej, popatrzeć, jak to wygląda na żywo. Był akurat turniej kolegi, ten o Brylant. I od razu namówili mnie do wyjścia na pole. Bez żadnego przygotowania praktycznego! Ten występ miał fatalny skutek. Moja konfrontacja z polem i innymi golfistami okazała się żałosna i na kilka miesięcy zrezygnowałem z golfa. Powróciłem dopiero następnej wiosny, już lepiej przygotowany.
Golf. Na czym polegało to przygotowanie? Na lekcjach u trenera?
TB- Nie korzystam z rad trenera. Za to zebrałem wielką bibliotekę golfową i płyty z nagraniami lekcji, Letbettera, Hammonda i tak dalej. Ćwiczę według tych mediów i
podpatruję innych. Po trzech latach grania już wiem, o co chodzi w golfie. Problem w tym, co chcę u siebie osiągnąć.
Golf. Uprawiał pan przedtem sport?
TB- Od dzieciństwa do czterdziestki uprawiałem różne dyscypliny sportu – od futbolu do tenisa. W końcu uznałem, że przyszedł czas na golfa.
Golf. Czy pana praca pomaga w uprawianiu sportu?
TB- Oczywiście, że pomaga. Po pierwsze, mam wiele okazji do różnego rodzaju ruchu fizycznego. A po drugie, daje mi możliwość regulowania czasu pracy i znalezienia paru godzin na rundkę golfa.
Golf. Jakie kije pan preferuje?
TB- Z woodów tylko drajwer i piątka wood. Dobrze uderzam drajwerem i nad tym pracuję, bo otwarcie jest najważniejsze. Po nim można zrobić, co się chce, a gdy drajw wyjdzie słabo – ma się fatalne perspektywy na tym dołku. Po drajwie, drugim chcę być 200 metrów dalej, a trzecim przed greenem.
Golf. Najlepsze dotąd pana osiągnięcie przed hole in one w Binowie?
TB- W Postołowie na dołku nr 4, par pięć, zrobiłem eagla. A to jeden z najtrudniejszych dołków w Polsce. Natomiast tutaj, w pierwszym dniu Mistrzostw Polski Par, na ósemce zrobiłem swój pierwszy (także w całym naszym łódzkim klubie) hole In one. Ten dołek jest dobrze ukształtowany, chciałem uderzyć przed dołek, wtedy prawdopodobieństwo dobrego wyniku jest duże. Uderzałem piczingiem na 110 metrów. Po odbiciu, piłka potoczyła się dalej i zniknęła. Wtedy już przeczuwałem, że może wpadła?!
Golf. Jak pan to przeżył?
TB- Była duma i satysfakcja, ale spać po rundzie mogłem.
Golf. Witamy zatem w naszym Klubie Hole In One i życzymy dalszych sukcesów