Kraków górą
Od trzech lat co roku mamy innego klubowego mistrza Polski. Wygląda na to, że wieloletni lider w tej konkurencji – Binowo, na długo straciło kontakt z czołówką. Szóste miejsce to dla nich prawdziwa klęska. Ale zawiedzeni byli też zeszłoroczni mistrzowie – Toya Golf Club. Ich druzyna miała najniższą średnią handicapów i prowadziła przez pierwsze dwa dni tegorocznych Klubowych Mistrzostw Polski. Jednak trzeci dzień należał do konkurentów. W walce o 1 i 2 miejsce spotkały się zespoły niegdysiejszego klubowego lidera – Amber Baltic Golf Clubu i konkurenta spod gór, Krakow Valey GCC. Trochę zapachniało łatwym zwycięstwem, gdy po dwóch pierwszych rozgrywkach – meczach foursome i fourball, 2:0 prowadziła druzyna z Krakowa. Jednak okazało się, że bardzo wyrównana drużyna Ambera w pojedynkach indywidualnych mocno zagroziła liderom. Siła psychiczna i fizyczna graczy znad morza zaczęła przeważać. Grający dotąd wspaniale junior Tomek Lepka z Krakowa, nie wytrzymał piątej rundy w ciągu trzech dni.
Doszło więc do tego, że o końcowym zwycięstwie zadecydować miał pojedynek idących na końcu liderów – Grzegorza Gawrońskiego opromienionego niedawnym zwycięstwem w Polonii, oraz Łukasza Wilka – wiosennego mistrza Polski w parach. Obaj cięli się strasznie aż do ostatniego dołka, gdyż Łukasz i jego druzyna po 17 prowadzili zaledwie jednym punktem. Gdy Gawroński nie trafił pierwszego putta, niektórzy już zaczęli krzyczeć z radości, jednak sędzia ich uspokoił. Wilk musiał przecież trafić swojego putta. Gdy tak się stało, ubrani na czerwono gracze z KVGCC i ich kibice wyrzucili w górę ręce i rozpoczęli indiański taniec radości. Telewizja i widzowie przy tym byli. Nie zobaczyli tylko kąpieli Wilka w stawie koło dołka nr 18, choć koledzy już w tym celu wzięli go na ramiona. Sędzia znów się wtrącił.
W pojedynku o trzecie miejsce zespół Toyi pokonał FWGC. Dwaj z trzech juniorów grających dla Toyi wygrali swe pojedynki, a Adrian Meronk miał szczególną satysfakcję – pokonał samego Bila Careya! Ten i podobne pojedynki pokazały szczególny charakter walk drużynowych. Tu potrzebni są wojownicy, gotowi podejmować wyjątkowe ryzyko i wytrzymujący napięcie oraz trudy kilku rund. Bo nie wystarczy dobra równa gra, gdy gra się na dołki. Takim pechowcem okazał się Michał Kasprowicz, który przegrał mecz, choć uzyskał wynik brutto 68! Byli jeszcze więksi pechowcy. Do grupy B spadły drużyny Sierra Golf Clubu, Gliwickiego Klubu Golfowego oraz (zabrakło jednego punktu) Rogal GC Wilanów. Zaś podczas rozgrywanego równolegle na Rosie pojedynku kandydatów, do grupy A do przyszłorocznych mistrzostw, które zgodnie z tradycją rozegrane zostaną w Krakowie, zakwalifikowały się zespoły B z FWGCC, Toyi oraz drużyna Modrego Lasu.